Istnieje realne niebezpieczeństwo, że zostanę zaproszona na 4-dniowy wyjazd integracyjno-innowacyjny do Otwocka. Zarządowi chodzi o to, by pracownicy „spontanicznie” wymyślili sposoby na usprawnienie działania firmy. Generalnie lubię różnego tego typu wypady, ale nie w sytuacji, gdy:
- zaproszenie jest obowiązkowe,
- mam masę pracy biurowej i każdy dzień nieobecności w biurze potęguje zaległości,
- jadą osoby, za którymi nie przepadam (delikatnie rzecz ujmując),
- program spotkania jest marketingowo-księgowy,
- odczuwa się, że spotkanie ma służyć nie pracownikom tylko pracodawcy.
Będę musiała się z tego jakoś wywinąć, bo na prawdę nie lubię tracić czasu na głupoty.
Dodaj komentarz